prywatność w sieci część pierwsza – wstęp


Wyszukiwarka internetowa zawsze mi się kojarzyła z czymś skrytym. Z czymś prywatnym co jednocześnie jako powszechnie dostępne narzędzie miało pomóc nam zrozumieć świat  ,zobaczyć i poznać wszystko co było dla nas niezrozumiałe/niejasne i przede wszystkim ukryte. Wiele lat wstecz nikt sobie nie zdawał sprawy ,że to ogólnie dostępne narzędzie zostanie wykorzystane przeciwko nam samym. Właściwie to my sami w rękach korporacji staliśmy się batem i oprawcą jednocześnie. Ci bardziej świadomi starają się z tym walczyć ,ci mniej świadomi lub tylko leniwi mówią że nic nie da się z tym zrobić. Każda korporacja ,która posiada i odpowiada za wdrożenie ,zarządzanie i rozwój ich wyszukiwarki internetowej traktuje użytkownika końcowego jak produkt. Smutne prawda? Nagle okazało się że to nasze skrywane pudełko do którego zaglądamy ma dziurawe dno i wszystkie nasze sekrety otrzymały metkę z ceną jaką płacimy za chęć poznania, za wiedzę. Tu nasuwa się pytanie czego jeszcze tak naprawdę nie wiemy lub czego nie chcemy wiedzieć pod przykrywką że coś miało być ogólnie dostępne i darmowe a stało się kolejną machiną popartą sprytną formą marketingu. Czasem mam takie wrażenie a właściwie raczej dobitnie stwierdzę i jestem tego pewien że nawet twórcy google nie zdawali sobie sprawy w jakim kierunku pójdzie ich pomysł i jakim stanie się łobuzem. Byli młodzi, mieli mgliste i nieoszacowane zasady ,które jednak gdy pojawiają się inwestorzy stały się początkiem ich historii i zarazem końcem czegoś co stanowi młodzieńczy brak obojętności na krzywdę co teoretycznie można jakoś wyjaśnić. Ponieważ potrzeba zaciera dobre zasady w imię rozwoju, a rozwój połączony z pełnym kontem bankowym wręcz zamyka usta i wyłącza myślenie. To wtedy przychodzi czas że człowiek z zasadami staje się ślepcem z wyboru którego przewodnia myśl jak mantra mówi: jakoś to będzie… Długo dziś myślałem czy jestem wstanie coś mądrego napisać bo ostatnio zauważyłem że wykonuję masę czynności jednocześnie jak bym chciał zdążyć przed czasem ,który nieuchronni mi się kończy. Prawda czy fałsz? A prawda jest również taka że wczoraj nadmieniłem jedynie o proxy dla Tor połączonego z searxng a po chwili pojawiły się dwa maile w skrzynce. Zabawne jest to jak działa internet i jak przypadkowo można trafić do ludzi z prostym przekazem ,który kończy się kolejnym pytaniem na chęć poznania odrobiny nowej wiedzy. Ok więc niech będzie, jakoś rozwinę na dniach ten temat i jednocześnie zapoczątkuję pewnego rodzaju zestaw wpisów na blogu w których będę pisał o prywatności w sieci. Bo i to było przedmiotem kolejnego maila jakiego otrzymałem. Przez chwilę nawet pomyślałem o włączeniu komentarzy ale automatycznie zapaliła mi się czerwona lampka. Przypomniałem sobie jak bolesne i niewdzięczne jest to narzędzie atakujące umysł i rozdzierając wewnętrzny spokój. A dziś dumnie powiem że była to część pierwsza ,którą mam nadzieję kiedyś rozwinąć – wstęp…